102_3485

HASHIMOTO

Jakiś czas temu wspomniałam na blogu o tym, że choruję na Hashimoto. Zaraz po dodaniu postu otrzymałam sporo maili z pytaniem : co to jest? Dziś postanowiłam przybliżyć Wam trochę to schorzenie, naświetlić pewne symptomy ( aby Was uczulić), leczenie, krótka historia choroby i moje Hashi story 🙂 No i co najważniejsze ? dieta przy Hashimoto. Wielu lekarzy nie mówi o tym, ale jak już zdążyłam się przez te kilka lat walki zorientować, niewielu endokrynologów ma blade pojęcie o Hashi.

Hashimoto ? co to jest?

przewlekłe limfocytowe zapalenie gruczołu tarczowego na tle autoimmunologicznym ( czyli nasz układ odpornościowy zamiast bronić nas przed infekcjami, zaczyna atakować własne tkanki i tworzyć w nich stan zapalny). Hashimoto najczęściej prowadzi do niedoczynności tarczycy.

Hashimoto – historia

Wikipedia, która jak wiadomo nie zawsze stanowi najpewniejsze źródło wiedzy, podaję iż japoński chirurg Hakaru Hashimoto pracujący w Berlinie, w 1912 roku opisał pierwsze cztery przypadki limfocytowatego zapalenia tarczycy. To właśnie jego nazwisko dało nazwę temu schorzeniu.

Hashimoto ? objawy

Tu niestety Was muszę zmartwić. Początek choroby przebiega niezauważalnie, a zmiany jakich dokonuje są nieodwracalne. Niejednokrotnie Hashimoto rozwija się w naszym organizmie powoli, dokonując zmian w miąższu tarczycy, co prowadzić może do jej niedoczynności, czyli wydzielania niewystarczających ilości hormonów(tyroksyny – T4 i trijodotyroniny – T3 ).

Dopiero teraz można mówić o objawach! Niestety.

Podstawowe objawy niedoczynności tarczycy to: obniżona temperatura ciała ? odczuwanie ciągłego chłodu, wypadanie włosów, suchość i szorstkość skóry ( szczególnie łokcie, kolana, pięty), opuchnięcie związane z zatrzymywaniem wody w organizmie ( szczególnie twarzy, powiek, stóp), stany depresyjne, senność, rozdrażnienie, spowolnienie przemiany materii, a co za tym idzie przybieranie masy ciała, często występuje też podwyższony poziom cholesterolu!

Badania diagnozujące chorobę Hashimoto:

TSH – hormon przysadki mózgowej, jego poziom bezpośrednio sugeruje ewentualne problemy z tarczycą,

P-ciała anty TPO i anty TG ? ich podwyższony poziom świadczy o chorobie autoimmunologicznej,

Wolne ( free) hormony tarczycowe fT3 i fT4

U chorych na Hashimoto często występuje podwyższony poziom cholesterolu i/lub cukru we krwi.

Badanie USG

Hashimoto ? leczenie

To też ciekawy temat. Kiedy człowiek słyszy diagnozę ?Hashimoto? nie dość że jest oszołomiony to

spada na niego jeszcze jeden super news: nie leczymy samego w sobie schorzenia ( przyczyny) tylko skutek jaki wywołuje ? czyli niedoczynność tarczycy. Leczenie nie jest specjalnie uciążliwe, jednak trwa bardzo długo, bo aż całe życie! Nie wolno pod żadnym pozorem odstawiać leków, myśląc że skoro wyniki są super, samopoczucie dobre, to jest ok i jesteśmy zdrowi. Nic bardziej mylnego! Tarczyca zniszczona przez autoimmunologiczny stan zapalny już nigdy nie będzie prawidłowo funkcjonować, czyli nie będzie wytwarzać odpowiedniej ilości hormonów. Musimy je całe życie suplementować, badać się regularnie i t tyle.

Hashimoto ? dieta

Ponieważ przy Hashimoto często występuje podwyższony poziom cholesterolu i cukru we krwi ( choć nie jest to regułą) należy pamiętać o odpowiednim komponowaniu posiłków. Najbardziej wskazana jest dieta niskotłuszczowa, zawierać składniki bogate w błonnik pokarmowy, aby zapobiegać zaparciom. Dodatkowo ważne aby pamiętać o indeksie glikemicznym kiedy komponujemy jadłospis.

Niektóre stronki podają, że należy unikać glutenu, ale tego jeszcze na sobie nie testowałam, więc nie będę nikomu polecać nie sprawdzonych teorii.

Bardzo ważne jest aby jeść regularnie, małe porcje. Musimy wprowadzić nasz metabolizm w ruch, a częste posiłki rozhulają nam spalanie. Ważne aby jeść sporo białka, które korzystnie wpływa na odchudzanie, warzywa i owoce jak przy każdej zdrowo zbilansowanej diecie!

Kilka mitów obalonych przez moją Panią Doktor:

– nie wolno jeść warzyw z rodziny kapustowatych – i tak i nie:

prawdą jest że warzywa te spowalniają wchłaniane hormonów tarczycowych, ale należy jedynie pamiętać i nie spożywaniu ich zaraz po zażyciu leku hormonalnego. Tylko ( jak to znalazłam na jednym forum) pokażcie mi taką osobę, która jada bigos na śniadanie!

– nie wolno ryb morskich – MIT

ryby morskie zawierają bardzo ważny składnik: kwas omega-3, który odgrywa kluczową rolę w leczeniu stanów zapalnych! Poza tym ryby to też białko, które napędza spalanie tłuszczyku 🙂

nie wolno soi – I tak i nie

soja tak jak warzywa kapustne mają działanie wolotwórcze, jednak soja z tego co doczytałam jest dla Hashimotek bardziej szkodliwa. Jeżeli ktoś ją uwielbia, należy jeść ją rzadko, a przede wszystkim szukać nasion ekologicznych i samemu przygotowywać z niej smakołyki. Soję możemy też zastąpić w wielu przypadkach fasolą, ciecierzycą, a mleko sojowe można zastąpić innym roślinnym, kokosowym, ryżowym itp.

gluten i nabiał – i tak i nie:

przy Hashi często występują inne schorzenia, np. celiakia czy alergia/nietolerancja nabiału. Wiadomo, nie u każdego, ale należy o tym pamiętać i obserwować własne ciało.

 

PAMIĘTAMY!!!

Piciu wody – wiadomo, że należy w ciągu dnia przyjmować ok 2l płynów. Jak ktoś nie lubi wody, to herbatki (zielona herbata, owocowe napary, soki warzywne) Z sokami i napojami raczej nie przesadzajmy – to zazwyczaj cukier w czystej postaci, a my powinniśmy tego unikać!

Racjonalnym odżywianiu ( 5-6 małych posiłków, zawierających słynną 5-tkę, czyli 5 porcji warzyw i owoców, produkty pełnoziarniste – np. ryż brązowy, zawierające błonnik)

NIE OBJADAMY SIĘ NA NOC!! Niby to wiemy, ale często o tym zapominamy  w czasie wieczornych seansów. Zamieńmy chipsy na słupki z warzyw ( marchewki, papryki, selera naciowego z jakimś zdrowym dipem- warzywnym, lub jogurtowym, jeżeli mleko Wam nie szkodzi).

UNIKAMY FAST-FOODów!! O tym też wiemy, ale często zapominamy!

 

A teraz, jeżeli już przeszliście przez całą tą moją pisaninę to opowiem Wam moją Hashi-przygodę:

Nigdy nie byłam drobną kobietką. Nie dość że wysoka, to zawsze miałam na czym usiąść i czym oddychać. Nie żebym aż jakoś strasznie narzekała, ale moja waga zawsze pozostawiała wiele do życzenia. 

W klasie maturalnej jednak, przez stres, papieroski i niespecjalnie racjonalne odżywianie schudłam jakieś 18 kilo. Ponieważ nie zdobyłam tej wago w najmądrzejszy sposób, parę kilo mi wróciło, ale trzymałam wagę bez jakiś specjalnych zabiegów, a  kiedy 2-3 kilo wskakiwało to ruch i dieta mniej jeść zawsze dawała radę. Krótko po maturze jednak miałam dziwny incydent, zasłabłam w czasie zajęć, dostałam drgawek i karetką przewieziono mnie na ostry dyżur. Diagnoza: Stres! No niby tak, bo sesja się zbliżała, ale ja jakoś nie podeszłam do niej zbyt serio, więc stres odpadał. Jednak lekarz który przyjął mnie w szpitalu zlecił mi komplet badań. Nie podobała mu się moja szyja! Podejrzewając jakieś problemy hormonalne skierował mnie na badania USG i krwi. Badania wyszły na granicy normy, a fakt że wtedy byłam szczupła, uśpił czujność. Jednak mój cholesterol już wtedy szybował, a USG już wykazywało zmiany, jednak nikt ich nie zauważył!

Mój stan zdrowia zaczął się pogarszać. Przytyłam ok 5 kg ( co dla przyszłej panny młodej jest koszmarem!), zaczęłam mieć problemy skórne, gastryczne i bóle stawów. Nic mi się nie chciało, jedynie co to bym spała, najlepiej przykryta kilkoma warstwami kołder, tak zimno mi było.

Po ślubie waga szła w górę, a samopoczucie w dół. Poszłam do przychodni, a lekarz sam nie wiedział co ze mną zrobić. Po szczegółowych badaniach potwierdziły się jego podejrzenia: niedoczynność tarczycy. Skierowana do endokrynologa myślałam że to koniec. Niestety po ciąży moja ówczesna lekarka najpierw zmniejszyła mi dawkę hormonu, aby potem przestać ją brać! To była katastrofa! Nagły rzut choroby uderzył mnie ze zdwojoną siłą.

Poszukiwania kompetentnego endokrynologa zagnały mnie do Łodzi, do Pani dr Hanny Kołodziej-Maciejewskiej. Boska kobieta! Stawia mnie na nogi! Ona pierwsza porządnie wyjaśniła mi istotę tego schorzenia i to że sama muszę się nauczyć ją „leczyć” czyli dawkować sobie leki. Polecam ją każdemu absolutnie. Powoli dochodzę do siebie i odzyskuję siły.

Pamiętajcie, nie wolno zaniedbać tarczycy. Maleńki gruczoł, wielkiej wagi!