W ostatnim czasie zaobserwowałam niezwykły wzrost osób u których diagnozuje się Hashimoto. Kiedy jakieś 9 lat temu sama usłyszałam diagnozę autoimmunologiczne zapalenie tarczycy zupełnie nie wiedziałam o co kaman. Nieco ze swoich początków z Hashimoto i tym jak sobie z nią radzę opisałam w postach Hashimoto śmieszna nazwa, nieśmieszne konsekwencje oraz Hashimoto – jak żyć z chorobą autoimmunologiczną. Oczywiście ani pierwszy ani drugi wpis nie wyczerpuje tematu w pełni, bo samo Hashi jest tematem rzeką.
Kiedy po raz pierwszy przeczytałam na jakimś plotkarskim portalu o zmaganiach Kayah z chorobą tarczycy, ucieszyłam się że mówi o tym głośno. Pomyślałam naiwnie, że skoro znani zaczną mówić o tym zwykli ludzie wreszcie zrozumieją, że my Hashimotki nie wymyślamy sobie tych wszystkich objawów. Bo skoro sławni, piękni i bogaci też na to zapadają, to znaczy, ze każdego to może spotkać. Po wyznaniu Kayah byłam szczęśliwa, bo wreszcie ktoś, czyj głos się liczy powiedział jasno i wyraźnie że mając chorą tarczycę nasze ciało zaczyna żyć swoim życiem. Wtedy też zaczęłam wyłuskiwać z mediów wzmianki o znanych zmagających się z chorobami tarczycy, a ich grono jest całkiem pokaźne. Agnieszka Włodarczyk, Joanna Koroniewska, Katarzyna Dowbor, Maffashion, Kinga Rusin, Monika Pyrek czy Kim Catrall to tylko niektóre panie zmagające się z problemami z tarczycą. Monika Pyrek i Kim Catrall otwarcie mówią o tym, że chorują na Hashimoto, a ta ostatnia wyznała nawet, ze od 1974 jest na diecie.
W środę w DDTVN wystąpiła modelka Marta Dyks i lekarz internista którzy mieli objaśnić widzom nieco z tajemniczo brzmiącej choroby. Pani Marta wyznała, że w zasadzie tylko dzięki wielu badaniom, które były rozciągnięte w czasie udało się zdiagnozować jej schorzenie. Po usłyszeniu zapowiedzi materiału, czekałam na tą rozmowę z wypiekami na twarzy i ? O ile jeszcze sama pani modelka mówiła z sensem, o tyle jakoś poczułam się nieco oszukana. Bo informacje które sama chora przedstawiała były ciekawe, nie miała ona siły przebicia w dyskusji pana lekarza z prezenterami. Kurczę strasznie się wkurzyłam. Tak serio! Bo przez głowę przeszła mi jedna myśl No to wreszcie jestem na fali, choruję na znaną i sławną chorobę, taką, na którą zapadają celebryci. Nawet kiedy pod koniec biedna Marta próbowała napomknąć o tym, że dieta bez glutenu i nabiału może zdziałać cuda, została niestety zagłuszona przez wspaniałego znawcę, PANA LEKARZA, który z uroczym uśmiechem stwierdził, że jedna tableteczka dziennie i po problemie.
Moi drodzy, nie. Nie i jeszcze raz NIE! Przepraszam, że się uniosłam, ale lekarze, często właśnie endokrynolodzy, powtarzają to jak mantrę: Jedna tabletka na 30 minut przed posiłkiem i wszystko załatwione. To przecież niewielkie obciążenie. To nie jest prawda. Hashimoto nie jest pozornie ciężką chorobą, na pewno cukrzyca ( również choroba autoimmunologiczna) jest o wiele groźniejsza. Jednak nieleczone Hashimoto może przynieść pacjentowi spore problemy. Tak, lekarze nie mają pojęcia co wywołuje chorobę, nie wszyscy też zdają sobie sprawę z tego, że poza suplementacją hormonów tarczycowych należy zadbać o organizm całościowo. Jak już kiedyś wspominałam Hashi lubi występować z innymi „siostrami” z worka autoagresji. Jakie to schorzenia?
RZS – reumatoidalne zapalenie stawów
Toczeń
Cukrzyca insulinozależna
Stwardnienie rozsiane
Choroba Gravesa-Basedowa
Bielactwo
I inne. Niestety naukowcy co jakiś czas donoszą o nowych schorzeniach z tej grupy. Nikt nie jest w stanie zdiagnozować przyczyn ich powstawania, tego czy wywołuje je jedno zdarzenie, czy może szereg drobnych. Jakim trzeba być ignorantem, aby stwierdzić, że jedna magiczna pigułka załatwi sprawę. Załatwi ona jedno, jeżeli lekarz dobrze dobierze dawkę leku ( co za pierwszym razem raczej jest mało prawdopodobne) to dostarczymy sobie hormon tarczycy którego nam brakuje. Jednak samo w sobie Hashimoto niszczy tarczycę. Nie jest łatwe do zdiagnozowania, bo nie zawsze daje jednoznaczne objawy. Te w zasadzie pojawiają się dopiero wtedy, kiedy tarczyca jest już na tyle zniszczona, że wchodzimy w jej niedoczynność. Wtedy typowe objawy dla niedoczynności to:
senność
sucha skóra ( szczególnie łokcie, kolana)
opuchlizny ciała ( np. twarzy czy kończyn)
problemy trawienne
przybieranie na wadze
„spowolnienie umysłu”, problemy ze skupieniem się
pogorszenie nastroju
kołatanie serca
Jakie badania przepisują lekarze? TSH – czyli hormon przysadki mózgowej. Jeżeli z jakiś przyczyn mamy za mało hormonów tarczycowych, wtedy przysadka wysyła impuls do tarczycy ( TSH) aby ją pobudzić do pracy. Często objawy mogą sugerować pełnoobjawową niedoczynność, ale jeżeli TSH będzie w górnej granicy normy, lub lekko ponad normę, często lekarze twierdzą, że to niewielkie odchylenie. Niestety bardzo często kończy się na samym TSH, a to za mało. Jakie badania są potrzebne do zdiagnozowania Hashimoto?
TSH
fT3
fT4
anty TPO
anty TG
USG tarczycy
Mając już diagnozę Hashimoto warto regularnie badać cukier ( jeżeli jest ponad normę zróbmy sobie krzywą cukrową i insulinową) bo przy Hashi lubi pojawiać się insulinooporność i cholesterol – pełny lipidogram ( ponieważ bardzo często u chorych występuje podwyższony poziom cholesterolu). Te dwa badania pomogą nam w zdrowym prowadzeniu się. Będąc świadomym problemów, możemy zadbać o dietę i pewne sprawy uregulować bez chemii.
Co jeszcze przy Hashimoto pomaga? Dieta i zdrowy tryb życia. Może brzmi głupio, ale naprawdę dieta potrafi zdziałać cuda. Nie każdy musi od razu przechodzić na protokół autoimmunologiczny, ale proste zmiany niektórym przyniosą ulgę. Przy Hashimoto unikamy/usuwamy z diety:
glutenu lub pszenicy
nabiału z diety
soi
warzyw psiankowatych ( ziemniaki, pomidory, bakłażan)
kapustne ( brokuły, kalafior, kapusta)
wysoko przetworzonej żywności
cukru
To może wydawać się wiele wyrzeczeń, ale są osoby które mają Hashi, a wystarczy im eliminacja np. mleka z diety, inni potrzebują już całkowitego protokołu, który jest dla mnie jednym wielkim wyrzeczeniem. Ale sama nigdy nie mówię nie. Jeżeli mój stan zdrowia potrzebowałby rezygnacji z czegokolwiek, nie wahałabym się.
Niestety ta choroba to zabawa w kotka i myszkę z własnym ciałem. Musimy się nauczyć go słuchać i rozumieć. Wtedy będziemy mogli sami odczytywać symptomy pogorszenia stanu zdrowia, czy też utwierdzi nas w słuszności wyboru diety.
Moja prośba, jeżeli ktokolwiek planuje przejść na dietę w związku z hashi, proszę o rozsądek. Nie zachłystujmy się od razu jakąś cudowną dietą w Internecie. Jeżeli nie mamy pewności, zwróćmy się do dietetyka, który najlepiej ułoży nam zdrowy jadłospis. Choćby na tydzień, a my na jego kanwie ułożymy sobie inne jadłospisy. Nie szalejmy.
Nie wierzmy we wszystko co mówią „eksperci” w TV.