makaron

Olek z FitGeek wytknął mi, że przerzuciłam się na pieczenie. W pierwszej chwili lekko się zdziwiłam, ale po przeanalizowaniu ostatnich wpisów muszę bezapelacyjnie przyznać rację. Nie wiem zupełnie jak to się stało, ale sporo u mnie ostatnio słodkości było! Nie myślcie, że diametralnie zmieniłam dietę. Ot tak się złożyło.  Dziś aby przełamać troszkę słodką passę dodaję przepis na obiadek.  Ostatnio wspominałam, że będę dodawać wpisy, które pomogą w zorganizowaniu szybkiego obiadu. Takie wpisy postaram się dodawać w piątki, abyście mieli czas na spokojne zakupy. Przygotowanie ciepłego posiłku w domu po pracy nie musi zajmować w cale całego wieczora. Może zająć tyle, ile gotuje się makaron, czyli ok kwadransa.

Makaron z sosem śmietanowym

makaron ( u mnie 250g rurek)

2 małe cebule

2 ząbki czosnku

natka pietruszki

kilka pieczarek

sól

pieprz

łyżeczka masła

łyżeczka oliwy

kubek rzadkiej śmietany ( u mnie roślinna do smażenia i sosów)

domowa vegeta

 

Makaron gotujemy wg przepisu na opakowaniu. Mamy tylko tyle czasu ile potrzebuje makaron, więc START:

Cebulę drobno szatkujemy i szklimy na maśle z olejem. Dorzucamy umyte, obrane i pokrojone pieczarki, przeciśnięty czosnek i doprawiamy. Po odparowaniu nadmiaru wody wrzucamy natkę ( lub inne ulubione zioła), zalewamy śmietaną i trzymamy na ogniu aż zacznie chwilę gęstnieć. Makaron ugotowany odsączamy na durszlaku. Ja przelewam go jeszcze odrobinę chłodną wodą i wrzucam do sosu.

Jemy od razu, ale mogę powiedzieć z doświadczenia, ze odgrzewane danie jest równie smaczne. Makaron „wciąga” sos i przechodzi jego smakiem. Na co każdy Włoch skrzywiłby się, bo jak to? Makaron, nie al dente?