snieg

Podjęłam się bardzo głośnego ostatnio tematu szczepień, bo będąc matką, dotyka mnie bezpośrednio. Od razu napiszę, że nie zamierzam nikogo przekonywać do swoich racji, nie będę pisać, że trzeba szczepić lub że nie wolno. Chcę przedstawić swoje przemyślenia i swój pogląd na całą sytuację. Mam nadzieję, że dzięki temu będziemy mogli porozmawiać i wymienić się opiniami, spostrzeżeniami.

Od kilku dni polskie media donoszą o coraz mocniej rozprzestrzeniającej się odrze( chorobie, nie rzece) za naszą zachodnią granicą. W Polsce już odnotowano kilka przypadków, a w Niemczech dziecko zmarło. Wraz z coraz mocniejszym głosem środowiska lekarskiego w sprawie słuszności szczepionek, coraz więcej słychać też ich przeciwników. Rodzice z ruchu przeciw szczepionkowego głoszą ich szkodliwość, a gros rodziców szczepiących najchętniej nakazałoby całkowitą izolację niezaszczepionych dzieci. Jak ja to widzę? Internet wprost kip od hektolitrów jadu przelewanych na siebie nawzajem przez obie grupy.

Jako mama pięciolatka przeszliśmy już całkiem sporo szczepionek, ale sporo jeszcze przed nami. Kiedy Młody pojawił się na Świecie od razu został zaszczepiony przeciwko gruźlicy i WZW typu B.Szczerze nawet dziś nie pamiętam, czy mnie pytano, o zgodę, ale wtedy marzyłam tylko o tym, aby Młody był zdrowy i jak najszybciej nas wypisali ze szpitala. Od naszych pierwszych wizyt w przychodni pytaliśmy o szczepienia i zalecenia pediatry. Oczywiście czytałam „internety” i prawie zaczęłam rwać włosy z głowy przez informacje znalezione w sieci.  Z jednej strony byłam bombardowana informacjami o szkodliwości szczepień, całą masą chemii jaka jest podawana dziecku i zmowie koncernów farmaceutycznych nastawionej na zysk. Bałam się jednak, co jeżeli go nie zaszczepię Młodego i on zetknie się z daną chorobą? Koniec końców ja swoje dziecko zaszczepiłam kompletem szczepień obowiązkowych. Planowałam szczepić również na ospę, ale los zadecydował inaczej i nim zdążyłam to uczynić Młody poszedł do przedszkola i złapał ospę. Przeszedł ją okropnie, bo przy okazji miał mocną infekcję i wysypało go jak jajo wielkanocne.

Czemu o tym piszę? Bo jako matki zdajemy sobie sprawę, że decyzje które podejmujemy dziś mają wpływ na przyszłość naszych pociech. Nie wiedząc co jest właściwe często łapiemy się pseudonaukowych tekstów zamieszczonych w internecie i lekceważymy opinię lekarza. Pamiętajcie, internet to nie medium do diagnostyki, czy opinii lekarskich, on może nam pomóc poznać więcej opcji, ale ja ostatecznie zawsze wolę sprawę omówić z lekarzem, który zna Młodego od urodzenia. Wiem, że nasza pani doktor na siłę nie wciska dodatkowych szczepień ani niepotrzebnych suplementów. Mam do niej zaufanie. Wiem, że może potwierdzić moje wątpliwości lub je rozwiać.

Jak to u Was wyglądało?Byliście przymuszani do szczepienia? A może lekarz dał Wam większą swobodę? Macie zaufanie do Waszego pediatry?