tarta2

 

Czerwiec wreszcie okazuje nam łaskę i ukazał błękit nieba okraszony promieniami słońca. Cieszę się tym słońcem jak dziecko, bo ostatnie zimne i pochmurne dni dały mi mocno w kość. Jak tylko słońce stuka w moje szyby chcę jeść zieleninę! Zakupiłam więc botwinkę, pęczek szpinaku i piękną dymkę ze szczypiorem. Miała być jakaś zupa, ale weny na zupę brak, więc powstała tarta, czy jakby ją nazwać. Ogólny ogrom zieleniny przełamany został czerwienią z botwinki i złotym kolorem kruchego spodu. Taka tarta może być smaczną alternatywą dla kanapki do pracy!

tarta

Tarta z botwinką, szpinakiem i szczypiorem

Chudniemy w biurze #5

Składniki na 4 porcje

ciasto

szklanka mąki

80 g miękkiego masła

pół łyżeczki soli

łyżka gęstego jogurtu

farsz

pęczek botwinki razem

2 szklanki szpinaku ( dość mocno upchnięty)

3 cebule dymki ( małe cebulki z grubym szczypiorem)

2-3 jajka( zależy jak duże są i od waszych upodobań)

szklanka (250 ml) jogurty naturalnego

łyżeczka soli

szczypta białego pieprzu

mały ząbek czosnku

łyżka posiekanej kolendry

 

Ze składników na ciasto zagnieść gładkie ciasto. Może być nieco lepkie, ale możemy sobie pomóc w wylepieniu formy przez mocne schłodzenie go najlepiej w zamrażalniku przez ok. 15-20 minut. Wylepiamy ciastem formę ( moja to kwadrat o boku ok 23 cm), nakłuwamy widelcem, wykładamy papierem do pieczenia i obciążamy np. grochem lub fasolą. Pieczemy 15 minut w temperaturze 180°C. Po tym czasie usuwamy nasze obciążenie z ciasta, papier i wkładamy na 5 minut do pieca.

Botwinkę i szpinak dokładnie myjemy, odcedzamy i kroimy na mniejsze kawałki ( chyba że macie szpinak baby możecie pominąć siekanie go). W misce umieszczamy pokrojoną botwinkę, obrane i pokrojone małe buraczki z botwiny, szpinak, posiekane cebulki, kolendrę ( lub jeżeli wolicie natkę pietruszki lub koperek). W osobnej misce lub słoiku mieszamy na gładką masę jaja, jogurt, rozgnieciony czosnek, sól i pieprz. Wylewamy masę jajeczną na naszą zieleninę i mieszamy całość. Umieszczamy nasz farsz i pieczemy całość przez 30 minut w temperaturze 170°C.

Jeść można ją na zimno i na ciepło. Jest pożywna i smaczna, ale dla wielbicieli zieleniny, bo mój mąż stwierdził że dobra, ale za dużo liści miała 😉

Jeżeli tak jak ja nie lubicie aby cokolwiek z lodówki się zmarnowało przetestujcie koniecznie tartę z kotletem schabowym. Przepis pochodzi jeszcze z czasów kiedy to moja kochana teściowa obdarowywała nas sporą ilością mięs niedzielnego obiadu 🙂

Smacznego!