test sprayu

Jakiś czas temu zaopatrzyłam się w spryskiwacz do oleju i octu. Bardzo na nie chorowałam i kiedy wreszcie je ustrzeliłam ucieszyłam się ogromnie.

Zestaw zakupiłam w Lidlu i? No jak to w życiu, nie wszystko jest takie piękne jak wygląda na reklamie.

Na żywo spryskiwacze tracą nieco na urodzie, ale dają radę.

Mają różne oznaczenia, na olej i ocet( pusta i pełna kropla). Oznaczenie jest wg. mnie mało pomysłowe. Łatwo o pomyłkę – szczególnie jeżeli wlejemy octu winnego, który ma kolor zbliżony do oleju.

Kiedy jednak weźmie się je w dłoń od razu widać gęstość płynu. Tak więc duży plus za przezroczyste opakowanie.

Spryskiwacz do octu sprawdza się super i stał się hitem wśród wujków! Biją się o niego w czasie imprez aby „skropić” zimne nóżki 🙂

Wersja na oliwę ma poważny minus – wynikający jednak z samej zawartości pojemnika, czyli oliwy! Jest ona na tyle ciężka i gęsta, że pewne problemy może sprawić nam spryskiwanie nią dań. Jednak wprawa, oraz częste używanie, sprawiają, że plastikowe elementy się wyrabiają i im dalej w las tym łatwiej. Rada ode mnie, wlejcie na początek oleju. Jest on rzadszy od oliwy i łatwiej przechodzi i naoliwi odpowiednio wszystko wewnątrz. potem oliwa już będzie miała przetarte szlaki!

Z użyciem tego spryskiwacza można spokojnie przygotować sałatki ( super się sprawdzaja np. przy caprese), spryskiwać bułeczki przed upieczeniem, czy kropić wspomniane wcześniej zimne nóżki octem.

Przydatna rzecz.

Ja osobiście zanim spryskałam wszystkie ziemniaki na zapiekańce umęczyłam się solidnie.

Zapiekane ziemniaki a’la frytki

Ziemniaki pocięłam w grube słupki. Kiedy były jeszsze w misce spryskałam je oliwą i posoliłam. Dodałam pół łyżeczki pieprzu ziołowego i wymieszałam.

Zapiekałam w piekarniku nagrzanym do 230°C przez 15 minut, a po tym czasie na 3 minuty włączyłam termoobieg.