Podobno rozpoczyna się ostatni tak ciepły tydzień, choć niedziela już dała do wiwatu. Wiatr, deszcz i choroba. Tak po wrześniowym pobycie w szpitalu i zapaleniu płuc, w dniu planowanego wyjazdu do mojej siostry ( kuzynki) i Młody obudził się ze stanem podgorączkowym i kaszlem. Plany w mgnieniu oka musiały ulec zmianie i z uroczej wycieczki musieliśmy podjąć się walki z chorobą.
Ostatnio wszystkie media trąbiły o szkodliwości mięsa ( tego przetworzonego szczególnie), jego właściwościach kancerogennych co mnie ani nie zdziwiło, ani wystraszyło. Mięso nie jest moim kulinarnym ” must have”, jedynym moim mięsnym „fisiem” jest tatar. No czasem mam na niego dziką ochotę, ale ostatnio zdrowy rozsądek nie pozwala mi jadać surowego mięsa. Kocham za to zupy! Kocham się z kilku powodów:
- są idealne na chłodne jesienne i zimowe obiady,
- sycą szybko,
- uzupełniają niedobory płynów w diecie,
- upycham w nich całe mnóstwo warzyw, których Młody normalnie nawet nie tknie!
Zupa krem to prawdziwa królowa wśród zup i zdecydowana mistrzyni kamuflażu. Zawieram w niej seler, sporo marchewki, pietruszkę, zioła czyli wszystko czego Młody normalnie nie tyka. Dzięki gładkiemu zblendowaniu, zupa jest aksamitna, gęsta i sycąca, a przy okazji niskokaloryczna, bo nie dodaję do niej śmietany. Polecam!
Zupa krem z warzyw korzeniowych i pomidorów
Kuchnia z dzieckiem
Składniki:
korzeń selera
2 korzenie pietruszki
2-3 marchewki
500-750 ml passaty ( przecieru pomidorowego)
biała część pora ( ok 10-15 cm)
2 łyżki oleju
łyżka masła
sól
pieprz
pół pęczka natki pietruszki
majeranek
łyżeczka miodu
mały ząbek czosnku
woda
Pora drobno szatkujemy i szklimy na oleju, dodajemy zmiażdżony czosnek, obrane i pokrojone w kostkę warzywa. Całość energicznie mieszamy, dolewamy wody do wysokości warzyw, zmniejszamy ogień i dusimy całość tak długo, aż wszystkie składniki będą miękkie ( ok 15-20 minut), wtedy całość zalewamy przecierem pomidorowym i doprowadzamy do wrzenia, wtedy zdejmujemy garnek z ognia, dodajemy natkę pietruszki, doprawiamy solą, pieprzem i całość blendujemy na gładki krem. Na koniec dodajemy małą garść majeranku.
Osobiście taką zupę jem samą, mąż z grzankami, Młody najchętniej z makaronem w kształcie ryżu.
Jak widać co kraj to obyczaj 😉
Smacznego!
3 Comments
Magda C.
Smakowity krem 🙂 Mniam!
Justyna F (Elfie)
Muszę zacząć gotować takie bardziej gęste zupy-kremy 🙂 pomidorową uwielbiam!
Ania
taka zupka to prawdziwa skarbnica zdrowia 🙂