Dziś nie będzie żądnych przepisów. Dziś będą moje wyznania, przemyślenia, podsumowania. Tak emocjonalne bełty. No ale każdy czasem miewa takie chwile. Jeżeli są tu osoby które już dłużej śledzą mojego bloga to wiedzą że nie jestem wegetarianką „od urodzenia”. Miałam już przygodę z wegetarianizmem w okresie liceum/matury/początku studiów. Dokładnie nie pamiętam, ale było to z mojej strony jakieś bardziej buntownicze podejście. Wtedy wszystkie ciotki przeżywały że jak to nie.. Read More