Jak się kochani miewacie w ten przedświąteczny poniedziałek? Dla mnie to ostatni dzień pracy przed Bożym Narodzeniem, ale niestety nie oznacza w cale, że teraz będę już tylko wypoczywać. Jutro z samego rana zakupy, a potem festiwal kucharzenia. Jak zwykle kolacja wigilijna u mnie więc troszkę pracy przede mną. Mama moja przynosi karpia, teściowa pierogi, a resztę robię ja. Czy to dużo czy mało, nie wiem. Wiem, że obecny stan rzeczy bardzo mi odpowiada. Dzięki temu i ja i mąż spędzamy ten wigilijny wieczór ze swoimi rodzicami, a Młody ma wszystkich dziadków razem.

Ostatnie zestawy były bardzo kanapkowe i pomarańczowe. Wynikało to z kilku spraw. Po pierwsze teraz jest pomarańczowy sezon, a po drugie, przed świętami jakaś mnie chęć na kanapki serio wzięła. Cóż więc robić, nic tylko je szykować.