zabawki

Dziś kolejny wpis z serii „poza kuchnią”, choć i do niej pewnie na chwilę zajrzymy. Postaram się krótko, bo już trzeci raz go piszę i powoli ponoszą mnie nerwy.

Przebrzmiały już święta, ale temat prezentów dla dzieci to w zasadzie temat na cały rok. Ilekroć zastanawialiście się co kupić dziecku znajomych czy rodziny? A jakie najczęściej w pytanie w sklepie zadaje miła pani? „Dla chłopca czy dziewczynki?” Czy to źle? I tak i nie. Ale po kolei.

Dziewczynki najczęściej zamknięte są w różowo cukierkowym świecie, pełnym misiów, lalek i miniaturowych sprzętów gospodarstwa domowego. Chłopcy za to to wojownicy w moro, wyposażeni z plastikowe pistolety, autka. Ci pokojowo nastawieni do życia dostają klocki i zestawy majsterkowicza. Czy teraz Wam się to podoba? Od dziecka uczymy nasze dzieci, że to kobieta sprząta, gotuje i wychowuje. Mężczyzna ma jej bronić, zarobić kasę oddać się „męskim zajęciom”. Jak wygląda rzeczywistość? Przecież mama i tata dzielą się obowiązkami ( przynajmniej u mnie w domu zawsze tak było), oboje pracują i oboje mają swoje obowiązki w domu. Ale nie u każdego to mama gotuje, a tata naprawia pralkę. Każdy dom jest inny, bo i ludzie są różni, a dzieci to przecież mali ludzie.

Znam wiele dziewczynek chętnie bawiących się „chłopackimi” zabawkami. Wybierają fajne zestawy klocków, nie tych cukierkowych, ale normalne zestawy straży, kolejki, policję, bawią się małym majsterkowiczem i wcale nie lubią lalek. Mój Młody ma i klocki i kolejkę, ale ma też zabawkową pralkę i kuchenkę. Pieczemy plastelinowe ciastka i gotujemy kolorowe zupy. Największą jednak miłością Młodego jest zabawa przedmiotami codziennego użytku – miskami, łyżkami, odkurzaczem. U moich rodziców zakrada się do szafki dziadka i wyciąga sprzęty elektryczne ( dziadek jest elektrykiem) i ustawia je w rządki. I o czym to wszystko świadczy? Że każde dziecko jest inne i warto czasem zaskoczyć kochającą Barbie dziewczynkę i podarować jej zestaw klocków, bo a nóż widelec obudzi się w niej iskierka architekta i jej wyobraźnia rozbłyśnie jak słońce w południe.

A na podsumowanie rozmowa z Młodym o przedszkolu i zabawkach:

– Nie lubię swojego przedszkola – sapie Młody.

– Dlaczego? Ktoś był niemiły dla Ciebie?

– Niefajnie tam jest. Zabawki są głupie.

– Naprawdę, a które są niefajne?

– Wiesz co, dzisiaj byliśmy wszyscy razem. Dużo chorych dzieci. Ja też jestem chory. Ehe ehe mam kaszel i katar! Ale u maluchów mamy fajne klocki. A Starszaki nie! Oni mają kuchnie i czajnik i mikrofale. I wiesz  – przełknął ślinę – Mają takie wielki stary telewizor w szafie! – powiedział z szeroko otwartymi z zachwytu oczami.

zabawki-5