kapusta-lazankami

Jak już kilka razy wspominałam i na blogu i na FB tęsknię za latem, słońcem i prawdziwymi soczystymi sezonowymi warzywami i owocami. Obecnie, nie mówi się już raczej o przednówku, bo sklepowe półki uginają się od produktów spożywczych, nawet świeżych i na pozór wspaniale wyglądających warzyw i owoców. Jednak nie są to jeszcze ani smaczne ani zdrowe okazy. Obecnie w moim koszyku lądują głównie warzywa korzeniowe, ziemniaki, kapusta i jabłka. Jeżeli chodzi o kapustę to przecież nasze dobro narodowe i pewnie ile ludzi i domów, tyle sposobów na jej przygotowanie.

U mnie w domu właśnie w okresie Wielkiego Postu bardzo często przygotowywało się kapustę z łazankami. To niezwykle proste danie, które może przygotować każdy, nawet totalna noga kulinarna. Danie jest jarskie, ale weganie też mogą je przygotować dokonując niewielkich poprawek, jednak właśnie w wersji zwyczajnej postnej, ale nie czysto roślinnej jest najlepsze. A wiecie co jest jego największą zaletą? zwykle przygotowuje się jego ogromny gar, a im częściej odgrzewane tym lepsze.

kapusta-lazankami1

Kapusta z łazankami – postna

Składniki

ok 2-2,5 kg białej kapusty

500 g łazanek ( lub innego makaronu o sporek i płaskiej powierzchni)

200 g masła

350-500 g cebuli

sól

świeżo mielony czarny pieprz

 

Kapustę kroimy w kostkę o rozmiarze zbliżonym do wielkości makaronu . Wkładamy do garnka zalewamy wodą do całkowitego przykrycia, solimy i gotujemy do miękkości.

Jeżeli jak ja wybieracie drogę na skróty i kupujecie gotowy makaron przygotujcie go wg. przepisu na opakowaniu.

Cebulę kroimy w kostkę i rumienimy na maśle. Jeżeli boicie się, że masło zacznie Wam się przypalać zmniejszcie ilość masła do 120 g i dolejcie oleju. Jeżeli jednak będziecie uważać i trzymać patelnię na niewielkim ogniu całość pięknie się zrumieni i nic nie spali.

W dużym garnku umieszczamy ugotowaną kapustę i łazanki, wlewamy cebulę z masłem. Całość mieszamy, solimy i doprawiamy mocno pieprzem.

Wiem, danie ani wysublimowane, ani górnolotne, ale ma to coś. Jest mocno dosolone i dopieprzone i takie ma być. Ja zwykle robię je wieczorem i na drugi dzień odgrzewam. Najlepsze jest odsmażane na odrobinie masła. W tym daniu masło gra pierwsze skrzypce, a pieprz nadaje daniu rytmu. To danie proste, ale przecież folk jest teraz na czasie 🙂