Połowę października mamy już za sobą, a to znak, że już niedługo typowo staropolskie 😉 święto, a mianowicie, Halloween. Śmieję się trochę, bo odnoszę wrażenie, że niektóre dzieciaki traktują je dużo bardziej swojsko niż dobrze mi znane z podstawówki topienie Marzanny.

No a jak Halloween, to dynia. No właśnie. Dynia… Wiecie, że mimo iż jej pestki znam w zasadzie od zawsze, wygląd rośliny też nie był mi obcy, bo wszak jak każda mała dziewczynka z wypiekami na twarzy słuchałam opowieść o Kopciuszku, który w zaczarowanej dyni w karocę udał się na cudny bal, to smak tego warzywa do niedawna był mi zupełnie nieznany. Tak do niedawna.W zasadzie do zeszłego tygodnia. Dziecko me, wyszarpało dorodną kulkę( swoją drogą niezłą ma siłę) i za nic nie chciało jej oddać, nawet pani przy kasie, celem zważenia. Koniec końców, dynia zakupiona, poznana i zjedzona.

Była pycha. Ale zaczęłam się trochę nad dynią samą w sobie zastanawiać. Bo skąd ona się wzięła? Jak ją uprawiać i co najważniejsze, jak jeść??

 

Dynia należy do rodziny….”dyniowatych” 🙂 Prawda że zaskoczenie 😉 A tak serio podobno już ok 7 tysięcy lat znana jest ludziom.  Pierwsze uprawy znajdowały się na terenach obecnego Peru i południowych obszarów Ameryki Północnej. Dopiero Hiszpanie przywieźli dynię do Europy. Było to mniej więcej w XVI w. Dynia od zawsze miała szerokie zastosowanie. Na ucztach Lukullusa (117-56 r. p.n.e.) podawano ją smażoną w miodzie, natomiast starożytni Grecy zalecali tartą dynię zalaną winem jako środek przeciwdziałający zaparciom. W tamtych czasach zalecano również sok z dyni jako środek nasenny!

Mimo swego kształtu i różnorodności form podawania jej,  dynia sama w sobie jest niezwykle niskokaloryczna, bo jej 100g dostarcza nam ok 15kcal! A więc powinna się znaleźć w menu wszystkich dbających o linię. Ale to nie jedyne jej zalety. Dynia to bogactwo roślinnego białka, potasu, żelaza, magnezu i fosforu, zawiera witaminy A,C,   witaminy z grupy B, czyli B1,B2, PP. Jej pestki zawierają cenne sole mineralne i błonnik, cukry, żywice i związki białkowe. Pestki dyni od dawna wykorzystywane były w medycynie ludowej, np. w leczeniu glisty ludzkiej czy tasiemca.

Dziś dynia to przede wszystkim ozdoba na Halloween, ale naprawdę spróbujcie jej aksamitnego miąższu ! Zakochacie się w dyni tak jak ja 🙂 bo można ją jeść pod najróżniejszymi postaciami, na słodko, słono, czy pikantnie. Jako desery, przystawki, dania główne! Przetestujcie 🙂

Jutro pierwsza odsłona, czyli zupa dyniowa raz 🙂

Dziś Dyniowe zdjęcia autorstwa mojej koleżanki Justynki Wróblewskiej 🙂 które mi udostępniła 🙂 Dzięki wielkie :*