patek

Czy karać dziecko? Jeżeli tak, to jak?

Temat karania maluchów powraca co jakiś czas w mediach. Wiele osób uważa, że bez skarcenia brzdąca nie da się go wyprowadzić na przysłowiowych ludzi, inni znowu wychwalają bezstresowe wychowanie. Jak to zwykle z trudnymi tematami ile ludzi tyle opinii.

Jeżeli już przyjmiemy, że dziecko robi coś źle i my, dorośli, opiekunowie i rodzice chcemy to niewłaściwe zachowanie wyplenić to co powinniśmy uczynić? Znam osoby, które mimo prawnego zakazu bez wahania powiedziałyby, że klaps załatwia sprawę. Szczęśliwie te osobniki potomstwa nie posiadają, a i ze mną (i dzięki temu z Młodym) nie mają prawie kontaktu. Znam dziadków którzy swoje wnuki kochają nad życie i nigdy nie podnieśliby na nie ręki, jednak w stosunku do swoich dzieci nie mieli tak łagodnego podejścia. Często wyznawali zasadę, że pupa nie szklanka nie stłucze się. Na szczęście z wiekiem i rozumu nabrali i widzą, że dziecko to mały człowiek, a przecież nie bijemy innych ludzi tylko dlatego, że nie podoba nam się ich postępowanie. Wiadomo, że kara cielesna jest niedopuszczalna,  ale  jak karać, żeby to miało sens? Opowiem jak robię to ja. Nie zawsze udaje się osiągnąć efekt w stu procentach, często efekt przychodzi powoli i dopiero po kilku ?sesjach?, ale im Młody większy, tym łatwiej nam idzie.

Zbrodnia i kara

Kara czy jak ja wolę nazywać konsekwencje zależą od przewinienia. Bo inaczej będę reagować jak Młody histeryzuje w sklepie bo nie chcę mu kupić kolejnego autka czy całego mnóstwa słodyczy. Tu umawiamy się przed zakupami z Nim na to, że kupujemy 1 rzecz, którą sam wybierze. Jeżeli chodzi o słodycze to staramy się zachować zdrowy rozsądek i częściej podsuwamy coś niekulinarnego. Kwestię słodyczy załatwiają dziadki, którzy kupują Młodemu na co ma ochotę, za to my spokojnie możemy odmawiać 🙂

Jeżeli dowiaduję się, że Młody jest w przedszkolu niegrzeczny, dokucza innym dzieciom, przeszkadza paniom, czy nie chce uczestniczyć w zajęciach z innymi dziećmi nie karzę go. Rozmawiamy, rozmawiamy i jeszcze raz rozmawiamy. Wypytuję go o przedszkole, co tam właściwie się dzieje. Już na tyle z Młodym się wyczuwamy, że wiem kiedy mogę mocniej przyprzeć go do muru, a Młody też wie, kiedy ja nie odpuszczę.

Jeżeli na moich oczach np. uderzy kolegę, śmieci czy krzyczy, staram się nakłonić go do przeproszenia kolegi ( na tym też kończy się ich zabawa w tym momencie), posprzątania czy innej formy zadośćuczynienia. Czasem jednak może się okazać, że kolega go sprowokował, papierek rzucił przez nieuwagę, lub zrobił coś głupiego z nudów. Trudno tu wymyślać dziwne kary.

Jeżeli nagminnie Młody robi coś złośliwie, np. bije nas, próbuje wyzywać, wymusza krzykami na nas coś ( np. oglądanie bajek mimo iż to nie jest ta pora- Młody ogląda bajeczki przed kąpielą), pluje ( tak pluje) przy stole, ogólnie robi coś, czego już wie, że nie pochwalamy wtedy najpierw dostaje ostrzeżenie, że źle robi i spotka go taka i taka KONSEKWENCJA. Zazwyczaj jest to zakaz wieczornej bajeczki w TV lub dodatkowo brak czytanki na dobranoc lub brak ukochanych żelków. Szczerze zwykle wystarczy sama wizja któregoś z zakazów. Jeżeli nie, to rezygnujemy z oglądania bajki w TV. Trudno jest oczywiście wytrwać rodzicowi, ale żeby tego typu straszak jakoś działał, choć raz wypada go przetestować. Jeżeli tylko straszycie, a nigdy nie wcielicie słów w czyn dziecko prędzej czy później połapie się, że to tylko czcze gadanie.

Granice

Wiadomo, że nie musimy w ogóle karać brzdąca. Jednak najważniejsze we wszystkim są jasne granice. Jeżeli dziecko wie, czego mu nie wolno, jeżeli o tym przypominamy i jednocześnie tłumaczymy dlaczego należy postępować tak a nie inaczej, to jest spora szansa, że nie będziemy zmuszeni wyciągać ostrej amunicji. Lepiej chyba z maluchem rozmawiać, tłumaczyć i objaśniać niż potem patrzeć na smutne i pełne łez oczy egzekwując nasze konsekwencje. Nikomu nie jest łatwo przejść tego egzaminu, wielu na nim poległo i raczej nieliczni zachowują stalowe nerwy. Jedno jest pewne, spokój i konsekwencja to klucz do sukcesu we wszystkim.

A jak u Was kochani to wygląda? Uważacie że metoda kija i marchewki jest odpowiednia? Jest jakakolwiek kara którą uważacie za stosowną?