24mar

Chwilę mnie nie było. Mam nadzieję, że się nie gniewacie. Ostatnio naprawdę sporo się u mnie dzieje. Zmiany, zmiany, zmiany. Tak to można w skrócie opisać. Nie miałam zwyczajnie czasu na focenie, opisywanie przepisów, obrabianie zdjęć itd. Teraz staram się lepiej zorganizować i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. Na szczęście niespełna rok przygotowywania posiłków tak mi wszedł w krew, że nawet jeżeli wieczorem nie naszykuję posiłku na dzień następny ( co swoją drogą rzadko mi się zdarza) to rano jestem w stanie szybko zorganizować coś smacznego i pożywnego na cały dzień pracy.

Siedząc nad dzisiejszym wpisem wiedziałam, że bardzo chcę aby był utrzymany w tematyce lunchy do pracy, jednak brak zdjęć z minionych 2 tygodni nieco komplikowało mi sprawę, ale wtedy zaświtała mi w głowie lampka, że przecież każdy „pudełkowicz” kiedyś zaczynał i był w temacie zielony, więc czemu nie napisać czegoś dla świeżaków i tych którzy dopiero planują przygodę z jedzeniem na wynos ?  Dlatego właśnie dziś przeczytacie nieco o tym jak ja zaczynałam i jak teraz sobie radzę.

1. Chęci

Najważniejsze we wszystkim są właśnie nasze chęci. Zasianie w głowie myśli, aby wprowadzić nieco urozmaicenia i koloru do naszego biurowego czy szkolnego menu. U mnie rok temu ta chęć powstała w wyniku kiepskich badań krwi, ale czysto wakacyjny eksperyment na dobre wszedł mi krew. Czasami wieczorami nie mam ochoty nic szykować i chciałoby się tylko wejść rano do piekarni po świeżą drożdżówkę, tylko od razu robi mi się jakoś nieswojo. Bo dobrą drożdżówką z pobliskiej ciastkarni nie pogardzę, ale dziś nie uważam jej jako trafnego wyboru na cały dzień pracy.

pojemniki1

2. Pudełka

Ja jestem maniaczką pojemników, ale głównie tych zwykłych do przechowywania żywności. Ostatnimi czasy zakupiłam kilka śniadaniówek, ale to nie jest przymus. Na dobrą sprawę, jak ktoś ma chęci, to nawet w słoiku przetransportuje sobie sałatkę, czy obiad.

3. Zawartość lodówki

Nasza lodówka i spiżarnia  na początku drogi może wyglądać mało przychylnie, ale już po kilku/ kilkunastu pudełkach nabierzemy wprawy. Ja osobiście lubię brać posiłki obiadowe, bo wolę ciepły posiłek zjeść w okolicach południa, a nie późnym popołudniem. Znam jednak osoby, które uwielbiają kanapki i nie wyobrażają sobie bez nich dnia pracy. Czy to źle? Nie! Każdy z nas ma inne preferencje i trzeba sobie „przerobić” co w pracy nam się sprawdza.

Osobiście dla wszystkich polecam sałatki, warzywa i owoce po podgryzienia.

Odradzam sałatki z czosnkiem i dużą ilością cebuli. Zapach może przeszkadzać współpracownikom.

4. Plan i rutyna

Początkowo planowałam posiłki na kilka dni do przodu. Dzięki temu łatwiej mi było robić zakupy. Teraz standardową listę zakupów mam już w głowie, a jedynie jedzeniowe „fanaberie” lądują na mojej liście. Zawsze mam w domu zapas kaszy, ryżu i makaronów, puszki ze strączkami i warzywa sezonowe bo na ich bazie można wyczarować najróżniejsze posiłki do pracy – typowo obiadowe, sałatki czy zapiekanki. Poza tym nawet jeżeli ugotujemy za dużo ryżu czy makaronu, część można zjeść w formie obiadowej, a część na słodko z duszonymi owocami czy jogurtem naturalnym z miodem.

Co warto mieć w lodówce i spiżarni:

– Kasze, ryże i makarony

– Strączki

– Włoszczyzna

– Sezonowe warzywa i owoce

– Sałaty, szpinak itp.

– Jogurt naturalny, kefir, maślanka, twaróg

– Konserwy rybne ( szczególnie tuńczyk, szprot i anchois)

– Orzechy i suszone owoce

russell9

Mając tego typu bazę stworzymy nieskończoną ilość zestawów i potraw. Oczywiście nikt nie każe nam mieć na raz wszystkich rodzajów kasz czy makaronów, ale paczka w rezerwie to dobra baza. Ja dodatkowo staram się mieć zamrożone owoce. Obecnie kończę resztki truskawek i jeżyn. To naprawdę genialne kiedy w środku zimy możemy przygotować smaczny koktajl owocowy. Kiedy mam słabsze dni i potrzebuję więcej energii zabieram ze sobą garść suszonych owoców i orzechów, to mi pomaga pokonać głód słodkości i daje małego kopa.

Przez najbliższe tygodnie moje zestawy będą nieco monotonne, jednak ma to w sobie pewien cel, planuję wiosenną rewolucję i rozpocznę ją od kuchni. A Wy jak, pudełka spakowane?