Ja

Co roku człowiek robi się o rok starszy, a blog rozrasta. Tak, to już 3 lata jak jestem tu z Wami. Dokładna rocznica to 5 grudnia, ale ponieważ sprawy toczyły się wolniej niż planowałam postanowiłam odłożyć nieco oficjalne wpisy i urodzinowe fanfary. Dziś mogę to oficjalnie ogłosić, wraz z nadejściem 3 urodzin, na blogu zachodzą zmiany! Te wizualne już widzicie, ale o kolejnych zaraz Wam opowiem. Najpierw jednak przedstawię Wam siebie i swoich chłopaków.

Jak już niektórzy wiecie jestem mamą wspaniałego 4 i pół letniego Młodego, i żoną cudownego Małża. Obu moich Emków kocham i uwielbiam i jak każda szanująca się kwoka, pragnę poświęcać im  najwięcej czasu. Jesteśmy zgraną trójką i często rozumiemy się bez słów, jednak jak w każdej rodzinie zdarzają się dni lepsze i gorsze. Jednak każda, nawet najbardziej oddana swojej rodzinie żona i matka musi mieć „swój kawałek podłogi”. Taki prywatny wentyl bezpieczeństwa pozwalający na zachowanie zdrowego rozsądku, jasności umysłu i pogody ducha. Moim wentylem jest ten właśnie blog. Dzięki niemu się wyciszam, czasem szaleńczo denerwuję, ale zawsze z ochotą ty wracam.

Zaczęłam prowadzić bloga w momencie, jak Młody zdecydowanie i stanowczo postawił na jedzenie dokładnie tego co my. No i zaczęło się, musiałam ZDROWO gotować. Dla kogoś, kto owszem lubił dobrze zjeść i czasem coś przygotować to było małe wyzwanie. Bo gotować lubiłam od zawsze. Wyniosłam to z domu, jednak problem polegał na tym, że często wybierałam drogę na skróty. Zupa na kostkach rosołowych, polepszacze smaku, dodatek sosu z proszku to tylko nieliczne z moich grzeszków. Mogę się pochwalić „najlepszym” obiadem wszech czasów, daniem iście studenckim! Któregoś dnia byliśmy tak głodni, że za obiad posłużyły nam … parówki w sosie słodko-kwaśnym ze słoika. Cóż, dziś na to wspomnienie chichoczę jak piętnastolatka, ale przyznam, że w tamtym momencie smakowało mi to. Jednak później pojawił się właśnie Młody i odmienił cały mój świat. Tak można śmiało mnie nazwać nadopiekuńczą matką wariatką, szaleńczo zakochaną w swoim synku. Pewnie będę straszną teściową 😉

Wiecie już jak jeszcze zmieni się mój blog? Będzie tu dużo Młodego, Małża, dzieci i rodziny ogólnie. Będą wpisy typowo dzieciowe, kulinarno dzieciowe i stricte kulinarne. Dlaczego? Ostatnio złapałam się na tym że w prawie każdym moim wpisie pojawia się Młody. Jakaś anegdotka, wspomnienie wspólnego gotowania. Dlaczego więc nie pisać o Nim więcej? Te zmiany zrodziły się naturalnie, bo naturalne jest dla mnie gadanie o moich chłopakach, dlatego mam nadzieję, że będę dzięki Nim i doświadczeniach codziennych ciekawie pisać.  Myślę, że będzie się ciekawie działo, chyba że już śpicie i nie doczytaliście tak daleko. Idzie nowe i tak musi być. Bo przecież każdy rozwija się, idzie do przodu, inaczej drepcząc w jednym miejscu zostaje daleko w tyle.

Kochani, życzę dziś sobie i Wam kolejnych wspaniałych lat. Buziaki i sto lat! A jak Wam się podobają moje zmiany???

Moje dwa szczęścia
Moje dwa szczęścia