Długo walczyłam ze świadomością, że dieta jest ważna w procesie leczenia. Wierzyłam, że mimo Hashimoto schudnę na modnych dietach, a jeśli tylko dodam do nich odrobinę aktywności fizycznej to już na 100% będzie sukces. Otóż nie. Sukcesu nie ma, nawet nie da się o nim wspomnieć. Jest jednak nauka, dziś już wiem, że gluten szkodzi! Wiem, że nie zawsze zdrowo znaczy to samo dla każdego. Nie namawiam tu nikogo na żadne eksperymenty ze zdrowiem, ale czasem można się czegoś o sobie i swoim organiźmie dowiedzieć.

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem ogromną fanką słodkich śniadań. Wiadomo, jajeczniczka czy dobra pasta z makreli na śniadanko przed ciężkim dniem mocno nas stawia na nogi, ale takie naleśniczki czy omleciki z owockami to jest to, co tygryski lubią najbardziej!

Bezglutenowy omlet

Składniki na porcję ( dużą porcję!)

1 jajo

łyżeczka oleju kokosowego

szczypta soli

łyżka odżywki białkowej ( u mnie waniliowa)

1 łyżka mąki gryczanej

1 łyżka mąki kukurydzianej

szczypta proszku do pieczenia

opcjonalnie jakieś słodzidło ( np. ksylitol)

mleko migdałowe ( ok 1/4 szklanki)

 

Mikserem na wysokich obrotach ubijamy jajko ze szczyptą aż zbieleje. Powoli wkręcamy w nie mąkę z proszkiem, ksylitolem, odżywką i dolewamy mleka. Konsystencja ma być gęsćiejsza niż na naleśniki – bardziej powinna przypominać konsystencją gęstą śmietanę.

Na patelni rozgrzewamy olej kokosowy i rozprowadzamy go równą warstwą. Wylewamy masę omletu i całość przykrywamy. Zmniejszamy ogień. Nasz omlet rośnie pod przykryciem i ścina się, a dół się złoci. Po ok 1 1/2 minucie, kiedy nasz spód jest już ładnie zrumieniony a wierzch ścięty, przewracamy nasz placek na drugą stronę i smażymy jeszcze ok 1 minuty.

Podajemy z ulubionymi dodatkami, teraz sugeruję świeże owoce sezonowe.