Kochani jestem i żyję!
Październik niestety upłynął pod hasłem przeziębień wymówek i ciągłej gonitwy. Niestety muszę to otwarcie przyznać również pod znakiem małych oszustw i lenistwa. Nie składam jednak broni i nadal wierzę, że do końca roku uda mi się wyjść z BMI „nadwaga” do „w normie”. Muszę przyznać, że jestem na dobrej drodze.
Sierpień BMI 28!!!
Obecne BMI 26,6
do prawidłowego BMI czyli 24,9… muszę zrzucić jeszcze 4 kg!
Nie ukrywam, że we wrześniu szło mi o niebo lepiej, ale też pinowałam się mocno, a w październiku lekko odpuściłam. Pomyślałam, że czas się wspomóc i zacząć mobilizować dodatkowo. Z pomocą przyszła mi oczywiście współczesna technika. Każdy przecież ma smartfona i możliwość instalowania najróżniejszych aplikacji. Zainstalowałam więc tę najmocniej polecaną na wielu forach, czyli Fitatu. Kochani to strzał w dziesiątkę!
Dlaczego warto?
- Po pierwsze przejrzysty i intuicyjny layout. Nie jestem technicznym typem, więc rozkminianie jakiś nowych apek zajmuje mi dobrą chwilę, a tu wszystko idzie jasno i prosto
- Sama wyznaczas swoje cele – podajesz swoje potrzeby – makroskładniki, założenia kaloryczne ilość posiłków itp.
- Bardzo bogata biblioteka posiłków, kaloryczność gotowych posiłków, wielu dań ze sklepów, oraz potraw. Możliwość wyboru wielkości porcji – wg wagi, wg opakowania, czy np. objętości – łyżka, szklanka itp. Dzięki czemu z łatwością możemy pilnować spożywanych posiłków
- możemy samy dodawać przepisy
- Pomaga śledzić postępy w odchudzaniu – naszą wagę, pomiary ciała
Tylko, że Fitatu jest na moim telefonie od dawna a nie zawsze o nim pamiętam. Postanowiłam odkopać zapomniany już przeze mnie Pamiętnik dietetyczny. Tym razem już wiem lepiej co mi jest potrzebne i dzięki niemu mam nadzieję będę lepiej panować nad swoimi słabościami. Wszyscy mają swoje „bujo” czy „bullet journal”, postanowiłam mieć taki i ja!
Póki co odnalazłam czysty zeszyt z czasów zamierzchłych. Nawet okładka pasuje tematycznie 😛
Póki co mój dziennik jest jeszcze słaby graficznie, ale wiadomo to faza testów. Celowo wybrałam zeszyt „znaleziony”, bo nie chcę wydawac kasy na super plannery, z dwóch powodów:
- szkoda mi kasy – te które i się podobają zwykle kosztują ok 100pln, a to trochę za dużo jak na notes – to moje subiektywne zdanie, możecie się ze mną nie zgodzić,
- mam często słomiany zapał, i co jak sie po 2 miesiącach znudzę? Jak sama sobie zrobię taki dziennik, to po pierwsze jest szansa, że mi się spodoba i się nie znudzę, a po drugie będzie tam to czego ja potrzebuję.
Póki co skupiam się na odchudzaniu, więc będę w ciągu dnia notować co jem, ile piję a potem wieczorem podliczę makrosy na apce i po jakimś miesiącu będę wiedzieć czy u mnie się to sprawdza. Jeżeli się sprawdzi to napiszę więcej to działa u mnie, a co nie. I napiszę to z perspektywy osoby nieuzdolnionej plastycznie – więc nie ma co tu liczyć na piękne zdjęcia ślicznych notatek z fikuśnymi rysunkami. Nienie nie. Ale jak już mi się spodoba, na nowy rok zakupię piękny notatnik i będę tworzyć swoje własne plany w pięknym i modnym plannerze i na pewno zagości on na moim insta wtedy!
Plany podstawowe na listopad:
- zrzucić 3-4 kg
- stracić 3/4 cm w talii
- zrzucić 2/3% tkanki tłuszczowej
- BMI max 25