Ostatnio tatuś mój wpadł do mnie niespodziewanie z tajemniczym pakunkiem. Uśmiechnął się, ucałował i wręczył szarą papierową torbę, po czym zniknął szarościach listopadowych. Zaintrygowana zajrzałam i mało nie padłam z wrażenia. To były śliwki! Piękne, duże, słodkie i idealnie odchodzące od pestki. Oj moja miłość. Tatuś zawsze wiedział jak mi dogodzić. W sumie, to jestem chyba łasuchem sentymentalnym. Wspominam z dzieciństwa właśnie łakocie. Prince polo załatwiane przez tatę.. Read More