Jestem łasuchem. Tak właśnie! Łasuchem, łakomczuchem. Na co dzień jednak trzymam w ryzach swoje zapędy na słodkości, ale są dni, kiedy to przysłowiowy cuks ( mój Młody nałogowo ogląda Scooby Doo) chodzi za mną krok w krok. Dzięki pewnej cywilnej odwadze zabieram się wtedy do pieczenia. Czemu piszę o odwadze? Moje pierwsze ciasto wyszło fenomenalnie (szczęście debiutantki), jednak każdy kolejny wyrób przez długi okres czasu był zakalcowatą kluchą. Za serniki.. Read More