brownie

Dziś obiecane jeszcze w sobotę na Facebooku Brownie. Przepisu nie mogłam znaleźć jednego, u każdego coś inaczej!

Wkurzyłam się nieźle i postanowiłam wziąć sprawy we własne ręce i swoją wizję!

Wiem, to ciasto to w sumie nie ciasto a zakalec, ale każdy mówi że pyszny w ogóle. Więc mimo alergii na kakao postanowiłam przetestować!  Przeszukałam szafki ile czego mam ( bo sobota długiego weekendu ubiegła pod znakiem wyjadamy zapasy, na zakupy po weekendzie 😉 )

 

MOJE PRYWATNE BROWNIES

300g gorzkiej czekolady ( tyle miałam w połamanych kostkach ( lub nawet ciut więcej)

kostka masła ( 200 g)

5 jajek

szklanka cukru ( u mnie trzcinowy)

ok 300g mąki ( akurat była tak mniej więcej, bo jak wyżej, wszystko to resztki)

Garść orzechów włoskich i migdałów w słupki

 

Masło rozpuściłam w rondelku, dorzuciłam pokruszoną czekoladę i mieszałam do uzyskania jednolitej masy. Odstawiłam na balkon do wystudzenia – na szczęście sobota była chłodna, to stygło prędzikiem.

Ubiłam białka jak ze szczyptą soli i cukrem na sztywno. Powoli dodałam żółtka, mąkę i masę czekoladową. Wylałam do kwadratowej tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia.

Piekłam 35 minut w temp 200 stopni C.

Pychota, Młody wybrał wersję ze „śniegiem” czyli cukrem pudrem, a my saute, albo z truskawkami 🙂

 

Sacznego!