Wczoraj zostałam przyłapana przez Olka z FitGeek’a że obiecane jakiś czas temu info o domowym maśle orzechowym nie pojawiło się przez moje łakomstwo.
Wczoraj czym prędzej ratowałam to co zostało z kolejnej porcji i galaretki przygotowanej do niej.
Masło orzechowe kupne jakoś nigdy mi nie pasuje, bo za słone, bo za grudkowate, bo zapycha, bo zawsze coś!
Swoje robię 100% orzechowe. Kupuję orzeszki ziemne prażone ( ale nie solone!) i wrzucam do miksera. Miksuję aż do uzyskania gładkiej masy. Jeżeli chcecie, można dodać odrobinę oliwy i łyżeczkę miodu, ale jeżeli dodajemy słodzidła użyjmy orzeszków solonych, da to lepszy efekt).
Galaretkę lubię domową i robię ją trochę oszukańczą. Ponieważ wiśni teraz nie ma, kupuję mrożone wiśnie i gotuję sobie kompot, dodaję cukier żelujący i odparowuję lekko. W razie gdyby nie był wystarczająco „żelowy” dodaję trochę gotowej galaretki z proszku 🙂 taki mały psikus.
Uwielbiam kanapki z masłem orzechowym i galaretką na śniadanie! Trzymają mnie przy życiu i sytym brzuszku bardzo długo.
Polecam każdemu!
4 Comments
Patyska
Mniam!
Capacitier
Uwielbiam, ostatnio nawet też zrobiłam domowe! 😀
Kaś
dla mnie też kupne jest zwykle za słone, a co domowe, to domowe 🙂
Ola in the kitchen
Nie miałam pojęcia, że można je zrobić w tak łatwy sposób 😀