Upały na chwilę nas opuściły, a więc można pomyśleć o czymś solidniejszym do jedzenia. Galaretka z nóżek, czy jak niektórzy nazywają „zimne nóżki” to przystawka która królowała na stołach imieninowych w latach 80-tych i 90-tych. Ostatnio trochę straciła na popularności, a szkoda, bo to smaczne danie, pożywne i jeżeli nie zalewamy jej morzem octu spirytusowego jest dobre dla naszych brzuchów. Dziś proponuję wersję drobiową, bo nóżek nigdy nie lubiłam obierać, a ich gotowanie zajmuje naprawdę sporo czasu. Dodatkowo taką galaretkę możecie spokojnie zabrać na lunch do pracy. To lekka i sycąca przekąska.
Galaretka drobiowa
Na wywar drobiowy
tzw element z kurczaka
2 ćwiartki z kurczaka
2 szyje z kurczaka
2 skrzydła ( u mnie z kaczki)
2 marchewki
1 korzeń pietruszki
kawałek korzenia selera
łodyga selera naciowego
gałązka lubczyku
kilka ziarenek ziela angielskiego
2-3 listki laurowe
łyżeczka ziarenek pieprzu
ok 2 łyżeczki soli
mała cebula
Do galaretki ok 8-10 szt:
małe miseczki
mięso z rosołu ( u mnie z ćwiartek)
2-3 gotowane marchewki
mała puszka groszku mini 200g
3-4 jajka na twardo
8 łyżeczek ( 20 g) żelatyny na 1 litr rosołu
opcjonalnie natka pietruszki i pokrojona w kostkę papryka czerwona
Rosół
Myjemy dokładnie wszystkie części kurczaka. Ja zawsze po zakupie kury dzielę ją na porcje, ale jeżeli macie całego kurczaka, to nawet lepiej, rosół będzie jeszcze smaczniejszy. Z kurczaka należy usunąć nadmiar tłuszczu. Ja odcinam wszystkie dostępne tłuste farfocle. Wkładam do dużego garnka ( mój ma 5 albo 5.5 l pojemności) zalewam zimną wodą i doprowadzam do zagotowania. Po zagotowaniu woda zmętnieje, na wierzchu zrobią się szumy – czyli ścięte białka z mięsa. Odlewam całą wodę, płuczę mięso pod wodą i ponownie zalewam zimną wodą. Doprowadzamy do zagotowania wody, ale szybko zmniejszamy ogień. Woda ma tylko „puszczać oczko” a nie gotować się na pełnym ogniu. Po tym czasie dodaję umyte i obrane warzywa, cebulę przekrojoną na pół i lekko przypaloną nad ogniem, seler naciowy i łodygi lubczyku. Dorzucam ziele angielskie, pieprz i liście laurowe. Na bardzo małym ogniu, przy lekko uchylonej pokrywce gotuję rosół. Ja mam bzika i gotuję go ok 3 godzin. Pod koniec gotowania próbuję na sól i ewentualnie doprawiam.
Do galaretki obieram i kroję w kostkę mięso z ćwiartek. Jest go sporo, jeżeli wam mało dodajcie też mięso z piersi jeżeli gotowaliście całą kurę.
Groszek płuczę na sicie, jaja gotuję na twardo i kroję w plastry, marchew gotuję i też kroję w plastry.
W miseczce układam warstwy z mięsa, marchewki jajek i groszku. W rondelku doprowadzam litr rosołu do zawrzenia i wyłączam gaz, wsypuję żelatynę i energicznie mieszam rózgą aż cała się rozpuści. Zalewamy rosołem z żelatyną wszystkie pokrojone produkty w miseczkach. Po wystudzeniu wstawiamy do lodówki. Najlepiej przygotować na wieczór, aby przez noc ładnie stężały. Podawać z cząstkami cytryny.
Jeżeli planujecie więcej takich starodawnych przystawek, to koniecznie zróbcie tradycyjną sałatkę jarzynową!
Smacznego!
5 Comments
Angie
Ja nie przepadam, właściwie bardzo nie lubię, ale za to moja mama byłaby zachwycona; D
Magda C.
Ja lubię takie cuda 😉
czarodziejka smaków
bardzo lubię drobiową galaretkę, Twoja wygląda wspaniale.
Karalajn
wygląda apetycznie 🙂
nigdy nie przepadałam za kupnymi „galartami” – taki domowy chetnie bym skosztowała 🙂
Panna Malwinna
Robię ją dość rzadko, głównie w okolicach świąt i imprez rodzinnych. Ale ma w sobie coś takiego, że ekspresowo znika ze stołu.