Przede wszystkim strasznie Wam dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, oraz otuchę. Bardzo się cieszę, że dzięki moim wpisom tak naprawdę mogę komuś pomóc.

Do niedawna nie sądziłam, że moje dotychczasowe perturbacje zdrowotne będą dla kogoś w jakikolwiek sposób pomocne, ale jeżeli jest odwrotnie to się cieszę ze mogę komuś pomóc. Tak całkiem szczerze, to dopóki nie odstawiłam mięsa, tylko łudziłam się że zdrowo się odżywiam. Nie chcę demonizować, ale jest to gra warta świeczki. Bo niby każdy wie, że powinno się spożywać 5 porcji warzyw i owoców, ale kto się do tego stosuje? Chcecie wiedzieć jak do tej pory wyglądał mój dzienny jadłospis ? Nawet jak nie chcecie, to Wam się pochwalę 😀

Rano na śniadanie wrzucałam coś w biegu. Jakaś szybka jajecznica, parówka, kanapka z jakimś serkiem topionym. Nic specjalnego. Ani to zdrowe, ani jakoś strasznie porywające smakowo. Ale spieszyłam się. Potem w pracy miałam kilka wariantów. Jeżeli miałam dzień na coś ciepłego to jadłam obiad typu placek po węgiersku, albo pizze z koleżankami z działu, albo jakieś pierogo/naleśniki – koniecznie na słodko!

W tzw. międzyczasie pochłonęłam jakiegoś słodycza. Małe ciasteczko lub 2, mięciutkiego misia lubisia, kawałek imieninowego ciacha, jakie przyniosła któraś z dziewczyn, wafelki ryżowe w polewie jogurtowej ( ale chyba tylko z nazwy).

Po powrocie do domu jadłam obiad. No jeżeli go dzień wcześniej zrobiłam, jak nie to jedliśmy coś na wynos, albo frytki ( mrożone), albo jakąś szybką zapiekankę, makaron z sosem( tłustym i często gotowym).

Do wieczora jeszcze coś się znalazło, kanapeczka, bułeczka, zapiekana bagieteczka. No grzechów mnóstwo. Jak pieczywo to białe, makaron czy ryż też. Kasze dla mnie nie istniały. Jak był tzw. sezon to jadłam trochę pomarańczy czy winogron ( tych dużych czerwonych). Do obiadu jakaś surówka, ale nie za dużo, do kanapki pomidor, ale też bez szału. Jogurt ? Tak ale to przekąska, a nie 2 śniadanie, czy podwieczorek. Pomidor? tak, ale z fetą i sosem! Potem miałam masę etapów dietetycznych. Kopenhaska, Dukan, niełączenia, grejpfrutowa, jajeczna, South Beach, kapuściana, 1000kcal i jakie tylko. Przerobiłam chyba wszystkie.

Teraz? Teraz się już nie odchudzam żadną dietą! Ruszam się przede wszystkim, zdrowo jem i leczę przeklętą tarczycę!

Dziś też jadam kanapki, ale staram się wybierać pełnoziarniste. Przede wszystkim nie jem wędlin, które dziś są tylko wyrobem wędlinopodobnym ( w porównaniu z tym co jadaliśmy jako dzieci). Na kanapki kładę pasty warzywne, fasolowe, sojowe, jajeczne domowej roboty, sezonowe warzywa, nie solę ich! Do pracy zabieram często domowe obiadki, sałatki i inne pyszności. Zawsze do pracy biorę owoce! W moje obecne dania są pełne warzyw, ziół a nie chemicznych przypraw z chińską witaminą ( glutaminianem sodu). Nie jem kupnych słodyczy za bardzo ( wyjątek to lody na które chadzaliśmy w wakacje) za to piekę ciasta, ciastka, ciasteczka pełne zdrowej mąki (pełnoziarnistej) owoców, orzechów. Nie przesadzam z ich słodzeniem.

Może kogoś to zdziwi, ale zaprzestałam używania słodzika! Co dla mnie było nie do ogarnięcia! Wolę wypić smaczną herbatę niż byle jaką a słodzoną. Jedną małą, ale dającą kopa kawę, niż klika wielkich z mlekiem sączonych godzinami.  Zamiast napojów słodzonych piję wodę i… kompoty. Cienkie, z niewielką ilością cukru za to pachnące latem i sadem.  W pracy zjadam owoce ( np jabłko i banan, albo kilka śliwek, nektarynka) do śniadania zawsze jakieś warzywka ( jeżeli śniadanie na „słono”), jeżeli na słodko, to zawsze owoc jakiś. Do obiadu obowiązkowo warzywa, surówki.  Kolacja to często sok warzywny, lub jakaś sałatka warzywna, mini zapiekanka.

Czego unikam poza mięsem?

Przede wszystkim:

nadmiaru białej mąki

słodzonych napojów

słodyczy ze sklepowych pułek

śmieciowego jedzenia

przejadania się

 

Nie schudłam jeszcze wprawdzie, ale wiem, że to po części wina moich problemów zdrowotnych. Teraz walczę nie tylko o powrót do dawnej wagi, ale przede wszystkim o zdrowie!

Teraz na koniec przepis na szybkie i smaczne danie. Można je potraktować jako lunch do pracy , kolację czy szybki obiad.

Kasza jaglana z warzywami

składniki:

filiżanka kaszy jaglanej ( 2,5 filiżanki wody)

sól

pieprz

domowa vegeta

ulubione warzywa na patelnie

u mnie: cukinia, cebula, groszek, papryka czerwona, kilka pieczarek, oliwki

olej do smażenia

 

kaszę gotujemy w wodzie z dodatkiem soli domowej jarzynki i kilku kropel oliwy z oliwek

w tym czasie warzywa myjemy, kroimy na mniejsze kawałki i smażymy na patelni.  Ale ja to zawsze robię w takiej kolejności:

najpierw szklę ( lub rumienię) cebulę

do tego dorzucam pieczarki, chwilę odparowuję

cukinię dorzucam i rumienię

teraz kiedy cukinia już odparowała swój sok, dorzucam paprykę czerwona

na sam koniec wrzucam groszek

 

Kiedy wszystko już jest odpowiednio usmażone doprawiam całość solą i pieprzem, ulubionymi ziołami. Często dodaję do tego typu dań łyżkę keczupu ( uwielbiam Heinza 🙂

Łączę całość z kaszą i danie gotowe 🙂

 

Naprawdę fajna alternatywa dla kanapek do pracy 🙂

 

 

To drugie zdjęcie jest zaparowane ale robione na gorąco 🙂