Naleśniki to bardzo wdzięczny obiekt kulinarnych poczynań. Na słodko zna je i lubi chyba każdy, od maluchów po całkiem już dorosłych. Wersje wytrawne długo kojarzyły mi się tylko z krokietami do znienawidzonego niegdyś barszczu czerwonego, co jest ogromnym niedocenieniem naleśnika. Ten niepozorny placek może dopomóc nam w przemyceniu kulinarnym sceptykom pewnych składników, na które normalnie kręcą nosem. Mój Młody pochłaniał tak ziemniaki. Tak mój Dzieć miał okres, że ziemniaki były dla niego najgorszym paskudztwem, a farsz z ziemniaków i twarogu zawinięty w naleśnika był pochłaniany do ostatniego kawałeczka, później podobnego wybiegu używałam do brokułów, kalafiora czy bobu. Jeżeli chodzi o szpinak, to długo nie mogłam się do niego przekonać, ale właśnie szpinak w naleśniku przekonały mnie do tych niepozornych zielonych listków. Na szczęście te czasy już dawno minęły, i szpinak często gości na moim talerzu. Połączenie szpinaku i fety wymaga jeszcze tylko kilku kropli cytryny, świeżo mielonego pieprzu i nic więcej od życia nie chcę.
Naleśniki ze szpinakiem i fetą
Składniki na 6 naleśników
Ciasto
1 duże jajo
szklanka ( 240 ml) mąki
1 1/2 szklanki ( 240 ml) mleka
szczypta soli
łyżka oleju
farsz
250 g świeżego szpinaku
1 cebula
łyżka oleju
200 g sera feta
szczypta soli
świeżo mielony pieprz
łyżka soku z cytryny
łyżka oliwy
dodatkowo
łyżka oleju
Naleśniki robię według przepisu na naleśniki z twarożkiem waniliowym.
Na dużej patelni rozgrzewam oliwę, wrzucam na nią bardzo drobno posiekaną cebulę, posypuję szczyptą soli i rumienię na złoto. To zajmuje maksymalnie dwie minuty. Na zrumienioną cebulę wrzucam umyty i osuszony szpinak. Początkowo wydaje się, że patelnia jest za mała na taką ilość liści, ale spokojnie, już po ok. 30 sekundach listki skurczą się. Wyłączam wtedy ogień i odstawiam ją do wystudzenia. Kiedy szpinak jest już chłodny, dodaję do niego łyżkę soku z cytryny, dużo świeżo mielonego pieprzu i startą na grubej tarce fetę. Całość mieszam dokładnie.
Na naleśniki nakładam farsz i rozkładam go na nim pozostawiając ok półtora centymetra wolnego brzegu. Zwijam naleśniki jak krokiety, czyli najpierw ok 1,5 cm z dwóch przeciwstawnych boków zakładam do środka, a potem wolny brzeg- prostopadły do tych założonych do środka, zawijam w rulon.
Na patelni rozgrzewam olej i smażę naleśniki z farszem aż nabiorą złotego koloru, po ok 30-45 sekund z każdej strony. Nie trzymajcie się kurczowo podawanego przeze mnie czasu. Może się okazać, że wasz palnik grzeje mocniej niż mój i wasz czas należy skrócić, lub zupełnie odwrotnie, grzeje dużo słabiej i musimy naleśniki potrzymać na patelni dłużej. Kontrolujcie czas.
Takie naleśniki są wyśmienitą propozycją na lekki obiad, lunch w pracy, czy kolację z przyjaciółmi.
Jeżeli dla was też naleśniki mogą mieć wytrawne farsze, proponuję przetestowanie krokietów z kapustą i grzybami. W sam raz na nadchodzące święta.
Smacznego!
7 Comments
Ervisha
Bardzo lubię 😉
Angie
Uwielbiam to połączenie w naleśnikach, s dawni nie jadłam, muszę więc zrobić!: )
domowacukierniaewy.blox.pl
Pysznie nafaszerowane naleśniki, lubię na słono 😉
Inspirowane Smakiem
Oooo tak, uwielbiam:)
Panna Malwinna
Szpinak i feta – Ty wiesz, co dobre 🙂
Magda C.
Naleśniki na wytrawnie też lubię 😉
AZgotuj
Bardzo lubię na kolację, obiad. Są smaczne 🙂