Planowanie dietetycznych przepisów i potraw na wynos może nastręczyć nam wielu zmartwień, dlatego może warto zastanowić się nad przygotowywaniem dań, które będzie można zjeść w domu z rodziną i przyjaciółmi, ale też odłożyć odrobinę na następny dzień do pracy? To idealne rozwiązanie, bo oszczędzamy czas, który musielibyśmy spędzić w kuchni dodatkowo szykując ekstra potrawy do pracy. Osobiście swego czasu byłam ogromną wielbicielką kanapek. Teraz jednak nieco osłabł mój zapał do tradycyjnych sandwichy, ale niebanalna kanapka zawsze znajdzie u mnie poparcie. Moją ogromną słabością jest też pizza. Oj włoska cieniutka i chrupiąca z aromatycznymi dodatkami lub pulchna z 3 serami albo nieco amerykańska z ananasem. Zależy na co aktualnie mam ochotę. O czym jednak staram się pamiętać? Kiedy przygotowuję jakąkolwiek pizzę:
– Staram się dodać używać mąki typu 650 wymieszaną z mąką pełnoziarnistą w proporcji pół na pół, nie obniża to kaloryczności, ale jedząc cokolwiek co ma w sobie mąkę pełnoziarnistą jesteśmy szybciej i dłużej syci, poziom cukru nie szybuje nam od razu do zenitu, by równie szybko osiągnąć poziom zera, a dodatkowo jak powszechnie wiadomo pełne ziarno to więcej błonnika, a ten jest niezbędny w naszej diecie! Ale o błonniku będzie zupełnie osobny wpis.
-Próbuję nie przesadzać z ilością sera( moją ukochaną wersję 3 sery przygotowuję od wielkiego dzwona, kiedy jest sporo osób i tylko jeden kawałeczek mi się na smaczek przedostanie), staram się używać mozzarelli, bo ona idealnie rozpływa się na pizzy i nie trzeba dawać jej dużo. Wystarczy tylko porwać ją na małe kawałeczki i w miarę równomiernie rozłożyć na pizzy.
– Do ciasta na pizzę nie dodaję ani jaj, ani mleka – jest to zupełnie zbędny zabieg zwiększający tylko kaloryczność potrawy.
– Sos pomidorowy zawszę robię sama. Nie tylko nie ma w nim niepotrzebnych składników E… ale nie ma ani cukru, ani syropu glukozowo-fruktozowego.
– Używam sporej ilości ziół świeżych i suszonych, zabieg ten pozwala przygotować pyszny placek z minimalną ilością składników takich jak np. tłuste sery czy wędliny. Zioła powodują, że nawet nieco „postna” wersja pizzy jest aromatyczna i smaczna.
Dzisiejszy placek miał być w pierwotnym zamyśle pizzą, ale pomyślałam o pięknej botwince jaką udało mi się zakupić i wybór padł na zamknięty placek nadziany dobrem! Smacznie i zdrowo i idealnie do pracy! Taki placek smakuje wyśmienicie na gorąco, na zimno, ale jeżeli macie w pracy mikrofalówkę będzie idealnym ciepłym lunchem!
Owsiany placek z mozzarellą i botwinką
Chudniemy w biurze #4
Składniki na placek wystarczający na 8-10 porcji
1 szklanka mąki owsianej
1 szklanka mąki pszennej typ 650
3/4 szklanki letniej wody
10 g drożdży
łyżeczka cukru
2 łyżki oliwy
pół pęczka botwinki ( bez buraczków)
250 g mozzarelli
szczypta soli
łyżeczka suszonego majeranku
łyżeczka suszonego tymianku
Ciasto zagniatamy standardowo: drożdże najpierw ucieram z cukrem, aż do uzyskania płynnej konsystencji. Do miski z mąką wlewam drożdże z cukrem, dodaję szczyptę soli i mieszając wszystko widelcem powoli dodaję wodę. Kiedy wszystko się razem „sklei” dolewam półtorej łyżki oliwy i zagniatam ciasto ręcznie. Możecie użyć też do tego miksera z tymi spiralnymi kocówkami.
Ciasto oprószamy mąką, przykrywamy lnianą ściereczką i odstawiamy na 30-60 minut do wyrośnięcia. Po tym czasie ponownie zagniatamy ciasto i rozwałkowujemy. Ja starałam się to zrobić jak najcieniej, bo wiadomo, ciasto drożdżowe, zawsze urośnie. Doradzam rozwałkowanie ciasta na papierze do pieczenia dociętym do dużej blachy z piekarnika, na której będziemy piec nasz placek. Nie ma wtedy stresu, że w czasie przekładania ciasta coś nam się rozerwie, wystarczy tylko delikatnie przesunąć papier na blachę i viola, gotowe!
Botwinkę umyć, osuszyć, przesiekać i ułożyć na cieście „kożuszek” z niej, pozostawiając wolne brzegi do zawinięcia ich do środka. Mozzarellę kroimy na plastry i układamy na naszej botwinie, całość obsypujemy majerankiem i składamy brzegi do środka jak w kopercie. Lekko ściskamy rękoma, aby dobrze skleiło się ciasto, widelcem robimy na wierzchu sporo dziur, aby powietrze wychodziło w czasie pieczenia. Dzięki temu ciasto nam nie pęknie. Wierzch smarujemy ( ok 0,5 łyżki oliwy i posypujemy solą i tymiankiem.
Pieczemy 40 minut w piekarniku w temperaturze 180-190°C.
Po upieczeniu uchylamy drzwi pieca i czekamy ok 10-15 minut, aby nadmiar pary wyszedł z ciasta.
Świetnie smakuje z sosem czosnkowym i miksem sałat.
Z takiego placka wyszło mi ok 10 czterocentymetrowych pasków. Wartości dla całego placka.
Każdy sobie obliczy swoją wartość, jak podzieli paseczki ciasta:
1514,2 kcal
91,1 g białka
67,8 g tłuszczu
174,4 g węglowodanów
17,7 g błonnika
Smacznego!
7 Comments
Magda C.
Bardzo ciekawy placek! Muszę go zrobić 🙂
Kaś
bardzo ciekawy pomysł na placek! dodatek botwinki jest mega
judik
Mniam! Ale pycha wygląda! 🙂 i botwinka już jest 🙂
czarodziejka smaków
coś innego i z botwinką, czyli tak wiosennie, bardzo ciekawa propozycja 🙂
Ola in the kitchen
Kurcze, bardzo fajnie to wykombinowałaś 😀
Salvador Dali
bardzo fajna propozycja i alternatywa dla tradycji 🙂
Super się prezentuje no i ta botwinka 😀
Angie
Taki placek na pewno bym zjadła; ))