Za nami 26 maja, czyli dzień matki. Nie wiem jak Wy, ale ja nie jestem jakoś specjalnie do niego przywiązana. Fakt co roku mamie i teściowej kupuję jakiś drobny upominek i zawsze biegniemy do nich z życzeniami, ale jeżeli chodzi o mnie, to póki Młody jest mały, to takie święto mam codziennie. Ale tak serio to przecież nie chcę tu się przechwalać, tylko opisać takie drobiazgi, których często nie doceniamy.

 

  1. Laurki – Odkąd Młody skończył 4 lata stał się artystą! Maluje, koloruje, wycina ile wlezie! Laurki, rysunki i róóżne dziwne „cosie” mam praktycznie codziennie. Czy zawsze powalają? No nie, te które robią na dzień rodzica w przedszkolu ( panie im pomagają) są o wiele staranniejsze i dokładniejsze. Jednak to właśnie nad gryzmołami najwięcej się pochylamy, bo zastanawiamy się kto albo co jest na zdjęciach, albo kto/co miało być, a co z tego wyszło. Zawsze przy tych naszych dyskusjach jest dużo śmiechu, choć i mnie zdarzyło się ulec pokusie chwalenia czegoś co przypominało kłębek wełny. No kto znas nie wychwalał pierwszych prac pociechy ( nawet jak nie wiadomo było co z czym).
  2. Wyznania – Młody długo nie mówił. Znaczy mówił, ale w tylko sobie znanym języku. Zaczął późno, ale jak już zaczął, to buzia mu się nie zamyka. Jak nie mówi, to pyta, a jak nie pyta to śpiewa, miauczy albo piszczy. Cały zestaw! W tym wszystkim musze przyznać że moje Młodę jest bardzo kochaśne i ciągle wyznaje mi miłość i mówi że zawsze będzie ze mna mieszkać i dziwi się czemu mnie to tak do końca nie cieszy. Nie wiem jak u Was, ale ja wyszłam z domu, w którym często wyznawało się uczucia i mojemu dziecku to przekazuję.
  3. Przytulanie i całowanie – Tak jak w punkcie powyżej moje dziecko w kwestii charakteru i uczuciowości jest identyczny jak ja. To misio przytulas. Tulimy się to chwila i w zasadzie są momenty, że wolałabym aby już się ode mnie odkleił, ale wtedy w głowie brzmią mi słowa rodziców, że to się szybko skończy i będę tęsknić. Korzystam więc na zapas, choć szczerze nasze przytulanki, szczególnie  te przed snem i te z samego ranka kocham tak bardzo, że nigdy mi się nie znudzą!
  4. Piosenki i wierszyki – Jeżeli moje dziecko ( które nie lubi występów publicznych) polubi jakąś piosenkę albo wierszyk ( albo reklamę albo cokolwiek innego co mu wpadnie w ucho) co chwila mi to śpiewa, recytuje albo odtańcza. Unika jednak wystąpień publicznych, bo chyba tu znowu ma to po mnie, wstydzioch z niego straszny! Najśmieszniej jest jak przyjadą znajomi z córcią która jest lwicą sceniczną Młody daje się zwerbować. Jednak wypada to conajmniej komicznie, bo kiedy z żeńskiej strony sypią się coraz to nowe piosenki ( z ukladami tanecznymi nawet!) Młody śpiewa tylko „Wlazł kotek na płotek…”.
  5. Bo ostatnio staram sie ćwiczyć cierpliwość i doceniać wszystko co przynosi mi dzień, Wtedy każdy wypad do sklepu potrafi być zamiast męczący – śmieszny. Poza tym grunt to nasze nastawienie!

Kochane mamusie i drodzy tatusiowie. Publikuję to dziś, w święto wszystkich dzieci, abyśmy nigdy, ale to nigdy nie zapominali o tej małej dziewczynce i tym małym chłopcu, które nadal mieszka w nas. Pielegnujmy w nas dzieci, a wtedy nasze dni będą pełne słońca, nawet pochmurną listopadową nocą.