No i po weekendzie.

Jakoś nie mam dziś żadnych odczuć ani przemyśleń. Może jak Scarlett O’Hara „pomyślę o tym jutro”, bo dziś i tak nic z tego nie wyjdzie. Niestety mój podł charakter sprawia, że czasem budzę się zła i już. I wkurza mnie wszystko, absolutnie i bez wyjątku. To że dżem od kilku dni otwarty i nikt go nie je, to że drzwi do szafki kuchennej znowu są niedomknięte, że Luciano rozsypał karmę przy klatce w ilościach hurtowych, i że pogoda nie taka jaką wymarzyłam.

Jakoś niespodziewanie zły nastrój minął sam z siebie, a może za sprawą pysznej kawy zbożowej… któż to wie. W każdym razie zaczęłam przeglądać fotki i przypomniałam sobie mój twór-dzieło z piątku. Tyle pysznych tart robicie, że aż mi się głupio zrobiło, że ja jeszcze nigdy. No wstyd! Zakasałam więc rękawy i… no właśnie tu w głowie pojawiła się pustka. Bo jakie ciasto do tarty? Wiem, że dodaje się francuskie, ale nie miałam gotowca, własnego robić się nie chciało, a poza tym francuskie ciasto jest strasznie tuczące, a ja przecież powinnam dbać o zagubioną pod sadełkiem linię 😉

Wybór padł na mąkę orkiszową, bo ostatnio odkrywam nowe smaki, potrawy i produkty. Mąkę pełnoziarnistą pszenną mam już obcykaną, czas więc na orkisz. Nie będę się tu rozwodzić nad jej dobroczynnymi właściwościami, bo po pierwsze znacie je lepiej ode mnie, a po drugie jako początkujący smakosz tego typu mąki mogę jeszcze niechcący podać jakieś błędne informacje dla kogoś kto wie o tym jeszcze mniej niż ja, jeżeli to w ogóle możliwe 😉 Przeszukiwałam internet, ale sama nie wiedziałam na co się zdecydować, więc stwierdziłam że idę na całość i tworzę od zera. Najwyżej będzie niejadalne i mnie sumienie zeżre że tyle jedzenia marnuję 🙂

Orkiszowa tarta z cukinią i ziemniakami

ciasto:

180 g mąki orkiszowej

1 żółtko

60g masła roślinnego

2 wielkie łyżki jogurtu naturalnego ( prawie pół małego kubka wyszło)

sól, pieprz i szczypta ziół prowansalskich

1 łyżeczka proszku do pieczenia

Z powyższych składników zagniotłam ciasto. Wyszło dziwne- jak mi się początkowo wydawało, ale zafoliowałam i i schowałam do lodówki.

Nadzienie:

1 cukinia

4 średnie ziemniaki

cebula

jajko+białko z ciasta

feta light

mozzarella light

pieprz, czosnek, zioła prowansalskie ( ew. sól)

łyżka keczupu

Ziemniaki miałam obrane ale nie mogły się doczekać na ugotowanie, dlatego pocięłam je w plastry i wrzuciłam na suchą teflonową, rozgrzaną patelnię. Podlałam odrobinę wodą i posoliłam. Trzeba ich bardzo pilnować, ale wychodzą pyszne- lekko zrumienione i pachnące. Jeżeli wody ubywa przed ich zmięknięciem ( ich duszenie trwa ok 10 minut) dolewamy wody, ale w małych ilościach. Woda ma parować i przyspieszać duszenie ziemniaka, ale ma być jej na tyle mało aby z łatwością wyparowała.

Ciasto rozwałkowałam i włożyłam do kwadratowej tortownicy wyłożonej pergaminem. Starałam się zrobić lekki rancik, ale nie było ciasta aż tak dużo.

Posmarowałam ciasto keczupem ( moje zboczenie) i posypałam ziołami. Na to ułożyłam warstwę z ziemniaków, potem cebula, na to cukinia. Jajko i białko rozbełtałam i dodałam pieprzu, zalałam nim warzywa. Na górę ułożyłam pokrojoną w kostkę fetę i porwaną na paseczki mozzarellę.  Posypałam ziółkami i wstawiłam do piekarnika rozgrzanego do 190 stopni na 45 minut ( woda z cukinii i cebuli musi odparować.

Wyszło pycha a z podanych składników wychodzi danie dla 4 osób( mieliśmy na 2 dni odgrzewane też pycha )

Smacznego 🙂